Dlaczego warto chronić przyrodę?
Zapraszamy do lektury artykułu Adama Wajraka
Dlaczego warto chronić przyrodę? Dla mnie to odpowiedź na to pytanie jest oczywiste tak samo jak pytanie o to czy warto być zdrowym, albo mieć przyjaciół i być kochanym. Po prostu warto, bo jest to warunek mojego osobistego szczęścia. Przyjmuję jednak do wiadomości, że dzięki zdobyczom cywilizacji dla wielu z nas otaczająca nas przyroda i pytanie o to czy od niej zależymy czy nie może być tak samo odległe i interesujące jak to czy na Marsie znajduje się woda i w jakiej postaci.
Zwykle wyjaśnianie dlaczego przyroda jest taka ważna zaczynam od przypomnienia kilku prostych faktów z naszej historii jako gatunku. Pozwalają one ustalić kim jesteśmy. Otóż jesteśmy dość młodym gatunkiem. Homo sapiens sapiens czyli człowiek myślący ma nie więcej jak 250 tys. lat. Co prawda gatunkiem dość wyjątkowym bo takim którego przodkowie mieli już w miarę opanowane posługiwanie się ogniem i narzędziami, ale również dość delikatnym, który już raz otarł się o zagładę. Zmiany w klimacie spowodowane wybuchem jednego tylko wulkanu i ochłodzeniem się klimatu spowodowały, że na jakieś 70 tys. lat temu zostało nie więcej niż kilkanaście tysięcy ludzi. Według niektórych źródeł tylko około 2 tys. Tak czy inaczej niewiele brakowało aby nas nie było. A przetrwaliśmy zapewne dlatego, że ta mała grupka która ocalała znalazła odpowiednie środowisko przyrodnicze. To właśnie środowisko przyrodnicze, a dokładnie niezbyt wielka w nim zmiana jaką było wcale nie takie duże ocieplenie klimatu plus odpowiednie warunki gdzieś na obszarze bliskowschodniego żyznego półksiężyca sprawiło, że jakieś 10 tys. lat temu że z łowców staliśmy się rolnikami i z czasem nadprodukcja żywność pozwoliła nam na zorganizowanie społeczeństw, powstanie miast i dominację nad światem, która do czasu uzyskania dostępu do paliw kopalnych i dzięki temu źródło do olbrzymich źródeł energii, które pozwoliły nam uniezależnić się od kaprysów przyrody. To zaczęło się powiedzmy 300 lat temu. Podsumujmy więc. Mamy jako gatunek 250 tys. lat, społeczeństwa oparte na tym, że można w nich być kimś więcej niż łowcą, zbieraczem, szamanem albo matką rodzącą dzieci od 10 tys. lat, a na dobre trzęsiemy tą planetą od lat kilkuset. Dla porównania dinozaury dominowały na Ziemi przez około 140 milionów lat.
To pokazuje nie tylko kruchość nas jako gatunku, ale również coś o czym opowiem na końcu.
Bo wykonuje za nas pracę, którą można wycenić
Jednym z najważniejszych argumentów mówiących dlaczego warto chronić przyrodę jest ten wskazujący, że po prostu sobie bez niej nie poradzimy. Nawet nasze najnowocześniejsze technologie nie są tak wysublimowane aby pozwalały nam produkować żywność bez oglądania się na warunki przyrodnicze. Jak to ktoś lapidarnie ujął nawet najbardziej wyrafinowana roślina wyprodukowana przy pomocy najnowszych technik biologicznych i genetycznych zawsze będzie potrzebowała wody, a najlepiej wody czystej. A czysta woda jaką mamy na planecie to nie zasługa oczyszczalni ale tego jak działają ekosystemy naszej planety czyli właśnie przyroda. Naukowcy już od wielu lat pokazują, że ekosystemy, albo nawet pojedyncze gatunki wykonują dla nas pracę i to taka którą da się wycenić. Nazywa się to usługi ekosystemowe. Osobiście pisałem o dwóch takich przypadkach. Pierwszy to badania pokazujące jaką oczyszczalnią jest plaża. Otóż poza piaskiem plaża to, żywy organizm. Między ziarenkami piasku cała masa bakterii, grzybów, małych zwierząt i roślin walczy o pokarm, albo jak kto woli organiczne odpadki, czyli wszystko to czym się brzydzimy. Jak ocenili naukowcy z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie z Przeciętny metr polskiej plaży utylizuje rocznie, czyli rozkłada na wodę i dwutlenek węgla, 75 kilogramów materii organicznej. Więc dziennie na każdym metrze znika materia organiczna rozmiarów i wagi całkiem sporego kotleta schabowego. Można powiedzieć, że plaża wykonuje dla nas pracę polegającą na samooczyszczaniu, to dzięki temu możemy cieszyć się „złotym” piaskiem i czystszą wodą. Ta praca ma swoją cenę. Gdybyśmy ją zlecili jakiejś firmie, to w skali polskiego wybrzeża trzeba by płacić za nią około 6 milionów euro rocznie. Jeżeli 6 mln euro wydaje się kwotą niewielką to przytoczę drugi przykład o którym pisałem
W latach 2008-10 budżet zapłacił za straty wyrządzone przez wszystkie zwierzęta chronione – wilki, żubry, niedźwiedzie, rysie i bobry – ponad 17 mln zł. Z tego ponad 15 mln zł zawiniły bobry. Ale okazuje się, że bobry to nie tylko straty, ale też zyski. Wyliczył je dla mnie znawca tych zwierząt dr Andrzej Czech: – W 2005 roku mieliśmy w całym kraju 17 tys. ha rozlewisk bobrowych. Teraz powinno być trochę więcej, przyjmijmy, że 25 tys. ha. Takie rozlewiska to zatrzymana woda. Zabezpiecza nas przed gwałtownymi wezbraniami i powodziami oraz suszą, bo bobrowe zbiorniki oddają wodę powoli. Do tego zatrzymują zanieczyszczenia i działają jak oczyszczalnia, a poniżej tam woda jest natleniana. Zyski z takiego rozlewiska wyceniam na od 1 do 10 tys. euro z ha, średnio 5 tys. euro. Czyli rocznie bobry wykonują dla nas pracę wartą 100 mln euro, a ta suma znacznie przekracza straty jakie powodują. A czy możemy ocenić jak to wygląda w skali planety? Owszem. Pozwolę sobie przywołać klasyczną już pracę „The value of the world’s ecosystem services and natural capital” opublikowaną w “Nature” w 1997 roku. Międzynarodowy zespół naukowców wyceniał pracę wykonaną przez ekosystemy na całej planecie na sumę wąchającą się między 16 a 54 trylionami dolarów, ze średnią w wynoszącą około 33 trylionów. Tymczasem to co wytworzył w tym czasie człowiek wyceniane było na 18 trylionów rocznie. Trzeba pamiętać, że nie można tu rozróżniać miedzy gatunkami i ekosystemami i dzielić je na mniej lub bardziej wartościowe. Powiązania są zwykle tak silne, że ingerencja w z pozoru mało ważny ekosystem lub wydawałoby się niezbyt wartościowy gatunek pociąga za sobą bardzo nieprzewidywalne skutki. Do tego wyraźnie widać, że nienaruszone, albo naruszone przez nas ekosystemy są znakomitą barierą przed podwoziami, chorobami i świetnie reagują na takie zaburzenia związane ze zamianami klimatu jak na przykład wichury albo susze.
Bo bez niej umrzemy ze smutku i nudy
Argument ekonomiczny jest z pewnością ważny. Ale osobiście uważam, że kryje się w nim pułapka. Może się przecież okazać, że usługi ekosystemowe jakiegoś kawałka pięknego lasu łatwo zastąpić czymś innym, a sprzedanie drewna i wybudowanie w tym miejscu supermarketu pozwoli bardzo dobrze zarobić. Na tej zasadzie zresztą kroimy po plasterku naszą przyrodę niczym salami. Przyroda to raczej nasz nie odłączny i odwieczny towarzysz. Wróćmy na chwilę do przywołanej historii naszego gatunku. 90 proc. (jak nie więcej) naszego istnienia na tej planecie był związany z przyrodą. Wyrośliśmy z nią i w niej. Oddziaływanie je widać w genach i psychice. Wybitny socjobiolog Edward. O. Wilson w połowie lat 80 ukuł pojecie biofilia. Oznacza ono, że pomimo wszystkich naszych zdobyczy cywilizacyjnych tak silnie jesteśmy związani z przyrodą, że jej obecność albo nawet tylko świadomość, że gdzieś tam istnieje jest warunkiem naszego dobrego samopoczucia. To dlatego cieszy nas że gdzieś tam jest dżungla Amazońska albo niedźwiedzie polarne, choć nigdy ich nie widzieliśmy i może nigdy nie zobaczymy. To dlatego, ze smutkiem reagujemy na informację o każdym wymarłym lub wymierającym gatunku. To dlatego też „Avatar” film opowiadający o starciu ludzi chcących bezwzględnie wykorzystać przyrodę z dziwnymi istotami żyjącymi z nią w harmonii jest najbardziej kasowym filmem w historii, a nasza sympatia gdy oglądaliśmy ten film nie była po stronie tych którzy reprezentowali w nim „ludzkość”. Zresztą potwierdzają to całkiem świeże badania brytyjskie z początków 2014. Ci ludzie, którzy przeprowadzili się w pobliże lasu byli po prostu szczęśliwsi. Dlatego zachowanie przyrody po prostu jest ważne dla naszej psychiki. Na planecie na której zostanie tylko człowiek trochę umiejących się przystosować gatunków zwierząt i nieco posadzonych drzew udających lasy wielu z nas, a z pewnością niżej podpisany po prostu umrze ze smutku i nudy.
Adam Wajrak