Day five

Jednym z najważniejszych problemów z jakimi chciałabym sobie poradzić a na razie nie mogę to kwestia ogrzewania. Dopóki mieszkałam w blokach to nie był problem. Założyło się liczniki, oszczędzało kiedy można było (a na Dąbrowie grzali szybko i mocno) i można było mówić o ekologicznym podejściu do tematu.

Problem powstał gdy przeprowadziłam się do kamienicy, mieszkania dwa razy większego niż w blokach za to ogrzewanego piecem i węglem. Wiem, wiem….Kraków już się wypowiedział w tej sprawie. Pomijam fakt, że węgiel kosztuje i trzeba go jakoś dostarczyć do mieszkania (czy własnoręczne targanie worka 30kg bez użycia do tego pojazdów mechanicznych liczy się jako ekologiczne podejście od tematu?:) ). Nie stać mnie na przerobienie ogrzewania na bardziej „zielone”, ale staram się ograniczyć szkodliwość takiego sposobu do minimum. Używam dobrej jakości węgla, który nie emituje przy spalaniu tylu szkodliwych substancji co ten najtańszy najczęściej będący mieszanką różnych dziwnych rzeczy. Sezon grzewczy rozpoczynam jak najpóźniej (chwała za grube polary 😀 ) co wychodzi naprawdę ekologicznie bo zazwyczaj grzanie zaczynam dopiero w listopadzie. A kiedy już zaczynam palić węglem to nie „rozpędzam” się do dużych temperatur. Dowód:

DSC01280

Poza tym nie palę w piecu „śmieci” i walczę z sąsiadami w tej kwestii. Przy każdej kontroli sprawności pieca kominiarz opowiada jakie rzeczy ludzie palą we własnych domach. Kiedyś myślałam, że ludzie palą np. opony na dworze, ale są tacy co potrafią wrzucać takie rzeczy do domowego pieca!!! Szok!

Tagi: , ,